Z dnia na dzień
ciekawiej przedstawia się ten obraz... „Lanszaft” rzekł bym.
Nijakie to, zakłamane, stłamszone, oszukańcze – by(d)le jakie.
Z jednej strony dwie
siły polityczne ścierające się z powierzchni ziemi, z drugiej
biedny ludek pracujący na czarno... albo „legalnie” po 14h na
dobę, bo na raty i rachunki nie wystarcza.
Przed oczy wstawia nam
się dwie drogi, i obie złe... bo jak wybrać z dwojga złego? Tak
jak po śmierci Lecha Kaczyńskiego? Pamiętam jak dziś wielką
obrazę na słowa artysty, który „ośmielił się” powiedzieć
przed kamerami mniej więcej tak: „jeśli mam wybierać mniejsze
zło, to nie wybieram żadnego i na wybory nie idę..” - och jak
pojechano po nim, jaki to on nieodpowiedzialny... A czy można
wybierać „mniejsze zło”?
Nie powinno być
„szarosci”, „szarej strefy”.
Zamiast rozbudowywania
przepisów, praw, obowiązków wypadałoby skupić się na ich
uproszczeniu i prostym, życiowym ekzekwowaniu. Nie trzeba do tego
100 tys nowych etatów urzędniczych, nie trzeba obiecanek
niespełnionych.
Od lat uczy się nas
jak przepisy „omijać”, kombinować...jak podatków nie płacić...
Od lat czytam również
wypowiedzi „prostych”, drobnych sklepikarzy, handlarzy jak się
im śrubę przykręca... ale to akurat prawda jest, bo „wielkim”
tego swiata nie przeszkadza to w „kombinowaniu i omijaniu”, tym
małym też nie, tyle że Ci mali ponoszą dużo większe koszty, bo
ich nie stać na „kombinowanie i omijanie”, i nie mają na to
czasu!
Przykład? Sklepik
osiedlowy, właściciel jest tam już o 4 rano, musi przyjąć chleb,
nabiał, warzywa. Otwierte w zasadzie od tej 4 rano, bo część
ludzi o 5-6 już wychodzi do pracy, a świeży chlebek i rzodkiewkę
wypada zjeść. Teoretycznie tak do 10-11 jest ruch, prawdę mówiąc
mógłby zamknąć o tej 11 i do 13-14 zrobić przerwę, tyle że
mieszka ok 30 min drogi od sklepu, więc jaki jest sens tracić
godzinę na przejazd? Lepiej w tym czasie sprawdzić faktury, i
papiery inne... potem do ok 20ej dalszy handel... a od 18 wyprzedaje
warzywa które następnego dnia nie doczekają, bo lepiej grosz
chocby odzyskać niż stracić... i tak co dzień, prócz niedzieli –
bo wtedy wolne...
Powiecie że tak sobie
wybrał, że nie może mieć źle, skoro to ciągnie... Ano i on nie
marudzi, choc musi trzy zusy opłacić, podatki... pytanie jak to 3
zusy? Ano jedna pani na zwolnieniu, jedna w ciąży... a pracować
nie ma komu... taka polityka socjalna... to tylko wierzchołek
góry...
Trochę się pokręciłem
po sklepikach, kwiaciarenkach, taksówkach, małych zakładach
ślusarskich, mechanicznych... Porozmawiałem z właścicielami, i co
się wyłania?
Woleliby prosty podatek
liniowy od skomplikowanego vatu, podzielonych stawek itp., itd. Jedną
prostą składkę ubezpieczeniową, a nawet ubezpieczenie obowiązkowe
„zakładu” jako całości.
Przykład kombinatora
podatkowo-pracowniczego, a mam, i to kombinator w świetle prawa!
Jak nie płacić za
pracownika zusu, podatku... proste, zatrudniać bezrobotnego na
przyuczenie, na 3-6 mcy (w tym czasie koszta ponosi „państwo”),
potem go zwolnic na miesiąc-trzy (wraca na zasiłek i dalej „państwo
go utrzymuje”), potem delikwenta znowu zatrudnić na 3-6 miesięcy
(jest już przeszkolony, więc przyuczenie trwa miesiąc a dalej
pracuje jak każdy, tyle że dalej na koszt UP cazytaj „państwa”),
i tak wkoło przez rok, dwa... Jaki z tego wniosek?
Ano taki, że „ZAKŁAD”
praktycznie przez cały okres zatrudnienia nie ponosi kosztów
ubezpieczenia, zasiłków... Nie jestem specjalistą, ale tu
wystarczająco widać jak „wielkich” stać na kombinowanie. A
słowo „państwo” w tym wywodzie należy czytać „PODATNICY”
czyli każdy z nas!
Odbiegłem sprintem od
tematu.
Czy da się uzdrowić
coś, co jest chore już od samego początku?
Jak można zwalczać
korupcję kiedy na każdym kroku wyciągane są „dowody” na
„każdego”?
Kiedy jednostki do
walki z korupcją same są skorumpowane?
Jak tworzyć „prawo”
kiedy „urzędnicy” do tego powołani, tworzą bubel?
Jaki jest sens
wprowadzania ustaw bez wykładni, albo w nowej ustawie zapomina się
wykluczyć starą?
Jak wierzyć w
niezawisłośc sądów kiedy zasiadają w nich ci sami co 30-40lat
temu ludzie, a ich następcy to „wychowankowie”, pracujący jak
ich nauczyciele..?
Jak wierzyć
prokuratorom, o których co raz to głośniej?
Sam „rząd” to nic,
zostaje jeszcze „armia” urzędników, bezdusznych, nie myślacych
wykonawców bzdurnych przepisów...
Do wyciągnięcia
wniosków z. tego co napisałem wystarczy przeglad prasy codziennej,
czy papierowej, czy internetowej.
Jak widzę Polskę?
Obraz „nędzy i rozpaczy” i módlcie się, jeśli macie do kogo,
elito rządząca, bo co raz to więcej głosów przeciw wam...
Skrajnościom lud nie wierzy, bo już były, ale teorii środka też
nie ma.
W myśl kapitalizmu
wyprzedaliście ogromny majątek „narodu”, jak dziennikarze
pokazują za srebrniki, ludzie nie mają pracy, a wy piszecie i
mówicie co innego, to dlaczego połowa moich znajomych pracuje za
granicą? Wierzycie że wrócą z kapitałem? Wolne żarty...
Mnie jedynie sentyment
i syn trzymają w tym suwerenie unii... lecz z każdym dniem
utwierdzam się w decyzji wyjazdu, by zapewnić sobie i dziecku
należyty byt.
Poniżej kilka
„prostych” zdawałoby się spraw, a przez urzędasów i prawo
doprowadzonych do granic absurdu, oraz opinia, i coś czego nam
brak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz