wtorek, 25 września 2012

Sny... śnienie i jak to z tym jest?


Od pewnego czasu zastanawiałem się jak to jest z naszymi snami, dlaczego zapominamy je niemal natychmiast po przebudzeniu, dlaczego w większości są to „dobre” sny?
W przeważającej większości moje sny są dobre, znacznie lepsze niż rzeczywistość, może dlatego staram się po przebudzeniu je zapamiętać, a i jeszcze z racji nic nie robienia to bywa że zasypiam ponownie i próbuję je śnić dalej...Bo straszna jest świadomość że to „dobro” wraz z przebudzeniem ucieka, i nawet nie można go zapamiętać... Mnie pozostaje, przynajmniej przez pierwszych kilka minut dobry humor... Potem, jak większość, zapominam, tylko czasami w ciągu dnia jakiś przebłysk, wspomnienie. Czasami udaje się zapamiętać ideę snu, i tak udało mi się zapamiętac jakieś wyjątkowe sny, bardziej deja vu, czy sny tzw. prorocze.
Tych ostatnich miałem w życiu kilka... na zasadzie deja vu, czyli: kurcze, ja to już widziałem... brałem w tym udział...
Gdzieś czytałem, że wpływ na nasze sny może mieć to co czytamy, z czym się zmagamy, nasze problemy... jakiś wyjątek stanowiły wypowiedzi, że „dobre” rzeczy z życia przeniosły się na sny...
Czyli: im gorszy, smutniejszy dzień, tym lepszy, milszy sen... Czyżby sam mózg kompensował nam straty dnia?
Czytam w 99% SF, ale jakoś nie zauważam odzwierciedlenia tego w snach. No, może sny o lataniu... ale okazuje się że nie jestem w tym wyjątkiem... lataliśmy, latamy, będziemy latać w snach ;)
Pomijam sny erotyczne, z których wyrosłem już dawno temu... bo chyba wiek dojrzewania ma to do siebie, że takie właśnie sny mamy... ale bywają i teraz ;) też miłe, ale i dużo bardziej „erotyczne” a nie mechaniczne ;)
Ponieważ ciężko sobie przypominać co w konkretnych śnieniach było, to i trudno o nich pisać. Sięgałem też do „senników” ale nijak się nie sprawdzały... więc odłożyłem temat głęboko na półkę.
Zauważyliście że sny z kategorii „straszne” śnią się najcześciej w nocy, kiedy jest ciemno i się budzimy wystraszeni wśród tej ciemności? Natomiast „dobre” sny trafiają się najczęściej nad ranem, tuż przed przebudzeniem... albo i przebudzenie taki sen przerywa (niestety...).
Dobrym jest jedynie to, że i jedne i drugie najczęściej szybko zapominamy, ja mam to szczęście że czasami udaje mi się jeden „dobry” sen kontynuować przez kilka nocy...
Czego i Wam życzę..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz