Tym razem nic z SF...
Na pierwszy ogień poszedł wygrzebany
z pudła „Across the universe” - hmn... ale wizje były jednak fantastyczne...
Nie jestem fanem filmów tego typu,
mówiąc szczerze nie potrafię nawet oglądać w „całości”,
jak też i innych. Romansidło, jak romansidło, ale piosenki
zaśpiewane fajnie i to mnie skusiło... zwłaszcza aranżacje
Poniżej dwa kadry ze scen
finałowych... A sam film polecam, choćby dla muzyki i śpiewu ;)
„Notebook” - film przeleżał kilka
lat, jakos nie miałem ochoty po recenzjach oglądać... Jednak wola
ma słaba... i pułkownik trafił na ekran domowy. Z jednego jestem
zadowolony, dobrze się stało że nie oglądałem tego filmu wtedy
gdy się ukazał. Nie miałbym takiego dystansu, nie zrozumiałbym, i
znając siebie, po kilku minutach odstawiłbym z powrotem na półkę.
Tym razem udało się, i poleciał w
całości. Nie ma zamiaru streszczać i opisywać, każdy odbiera
inaczej, dla mnie to była kwintesencja miłości i wierności
„obietnicom”
„Róża” - może nie pułkownik,
ale swoje odczekała. Film trudny, bo o czymś, o czym kiedyś się
nie mówiło, bo krasnaja armia była nietykalna, a i temat mazurów
i warmiaków do dziś bywa „niewyraźny”. Wielkiego halo nie było
i nie będzie, a wartościowy to materiał bo „ludzki”.
KLIK I PROFESJONALNY OPIS...
„Stepy” lub Beyond the steppes – Film z 2010 który tez nie odbił się specjalnym echem wśród polskiej publiki. Może stoi za tym czas? Choć to dziwne, 1920 siedzi w „naszych” głowach, a II w. światowa jakby znikała z naszej świadomości... przyczyną może być patos komunistyczny, ta ilość filmów wojennych którymi nas raczono w jego dobie...
Stepy to sedno tego co przeżyły
kobiety wygnane, ale nie tego co myślały...
„Drzwi” oryginalny tytuł „Az
Ajto” - pozycja dla wszystkich uczących się „rozumieć”
innych, akceptować... Oraz o tym jaka „miłość” może, czy
powinna być...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz