„Najtrudniej
było ludziom inteligentnym, rodowitym mieszkańcom Moskwy,
wychowanym po dawnemu. Nie byli w stanie zniżyć się do poziomu
kuchennych swarów, do codziennej walki o przestrzeń życiową,
zresztą nie byli do tego przyzwyczajeni. Wychowanie wymagało od
nich ustępliwości, zgodności, uprzejmości, a życie powszednie -
walki. Ten problem, jeśli go uogólnić, najwyraźniej stał się
jednym z kluczowych w naszym wieku. Inteligencja i uprzejmość stały
się niezdolne do rywalizacji z chamstwem, podłością i ordynarną
przemocą. Co im przeciwstawić? Stosować te same środki? Ale
wówczas następuje wewnętrzne zwyrodnienie i obie strony przestają
się czymkolwiek różnić. Pozostać sobą? Wówczas następuje
fizyczne unicestwienie. Czy
aby nie ten sam problem odczuwają społeczeństwa zachodnie, gdy
próbują przeciwstawić się komunizmowi lub wewnętrznym ruchom
terrorystycznym? ”
To
fragment opowiadania Władimira Bukowskiego „I powraca wiatr...”
- tak, wyrwany z kontekstu, ale jakże odzwierciedlający stan życia
dziś, a napisany o czasie, chwilę po II wojnie światowej. I dziś
widzimy jak jednostki wybitne wtłaczane są w sztampę szarości,
wybitne ale ciche i spokojne, bez łokci... stają się „szarakami”
i przemijają niezauważone...
PAN
JEST ZASMUCONY...
Co
nieco o odwadze, i korzystaniu z tzw. chwili... Po śmierci Stalina
cytat jw. z |Bukowskiego:
„Nie
wierzyłem też tym, którzy się bali. Zbyt wysokie rangi uzyskali
za swój strach. Można ze strachu przemilczeć, można uciec lub
skryć się, można wreszcie potakiwać temu, kogo się boisz, lecz
któż ich zmuszał, by komponowali ody i chorały, by rwali się do
funkcji generałów i członków KC? Ze strachu nie otrzymuje się
Nagród Stalinowskich i nie buduje się willi. Opowiadano, że w
trakcie zjazdu ktoś przesłał karteczkę do Chruszczowa: "A
gdzież wy wówczas byliście?". Ponoć Chruszczow zapytał po
przeczytaniu: "Kto to napisał? Proszę wstać!". Nikt,
rzecz jasna, nie wstał. "A więc - powiedział Chruszczow -
byłem tam właśnie, gdzie wy jesteście w tej chwili". Wielu
ludziom podobała się ta odpowiedź, wydawała się przekonująca,
ja zaś pogardzałem nimi obydwoma: i Chruszczowem, i autorem
karteczki. Obaj oni, znając prawdę, nie mieli na tyle śmiałości,
by otwarcie ją wyznać. Ale też obaj mogli nie znajdować się tam,
gdzie wymagana była śmiałość, nikt nie zmuszał ich, by byli na
tej sali, w pobliżu władzy.”
Co tu
dodać? Górnolotnie... władza to służba, ludziom, krajowi.... a
na końcu sobie ;> Póki co jest odwrotnie...
PAN
JEST ZAŻENOWANY...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz