niedziela, 10 lutego 2013

wiedza nie-zbyteczna...

Dziś będzie wykład o prawie jazdy i pieszych... m.in.

Zalewani oceanem dezinformacji stajemy się ogłupiałym tłumem.
Poniżej zdania będą długie, wymagające myślenia, rozumienia oraz wysokiej tolerancji na samego siebie oraz mnie.
Nie umiemy, i nie chce nam się czytać ze zrozumieniem, a co gorsza, nie potrafimy samodzielnie wyciągać prawidłowych wniosków (bo te złe podawane nam są niejako "na patelni" - jako konkluzja wypowiedzi...).
Stykając się z ludźmi młodszymi, pokoleniem 20-35 latków zauważyłem tendencje do czegoś co kiedys nazywalismy "zzz" - zakuć, zdać, zapomnieć - i jest to straszne, choćby na prostym przykładzie nauki przepisów ruchu drogowego do egzaminu na prawo jazdy. Kursańci nie uczą się prawidłowego reagowania na określony znak drogowy, czy sytuację na drodze, a wykuwają bez zrozumienia formułki oraz pytania i odpowiedzi zawarte w testach egzaminacyjnych. Prowadzi to najprostszą drogą do tego, że ludzie ci, zdają egzaminy, ale później na drodze, stanowią zagrożenie dla siebie jak i nas - bo mimo znajomości tych przepisów nie są w stanie ich zrozumieć i zastosować.

Przykładem z "ruchu drogowego" na pozór błachym, a to na dziś MOIM ZDANIEM jeden z największych błędów popełnionych przez media, a potem interpretowany i "weszły" w życie jako przepis - tragiczny błąd legislacyjny...

Proszę zwrócić uwage na zapis: "Pierwszeństwo ma pieszy NA pasach..." i to "NA" jest tu czynnikiem najważniejszym.
Zapytacie w czym widzę problem? Ano widzę... Nauka u podstaw!
Będąc małym dzieckiem jak nas się uczy przechodzic przez jezdnię, ulicę? Ano: podchodzę do przejścia... "PATRZĘ W LEWO, PATRZĘ W PRAWO, JESLI NIC NIE JEDZIE, JESZCZE RAZ ZERKAM W LEWO jesli nic nadal nie jedzie IDĘ, A PRZECHODZĄC PATRZĘ W PRAWO CZY NIC NIE NADJEŻDŻA..."    Tak?
CZYLI KTO MA PIERWSZEŃSTWO!? Ja pieszy?, czy auto na drodze?
I jak się to ma do tego co poniżej?
Debilizm mamy na co dzień i jaką sieczką informacyjną prowadzącą do samobójstwa komunikacyjnego nas karmią?
I tu trzeba się wykazać znajomościa czytania ze zrozumieniem!
"Pieszy MA PIERWSZEŃSTWO na pasach" - inaczej brzmi niż poprzedni zapis? Doprowadzilismy do tego, że ludzie nie czytają do końca, powszechna przwara każdego z nas... ile mamy spraw o klauzule w umowach.. pisane maczkiem, na samym dole... jakie to słynne i oklepane.. prawada? Ale tu mamy przykład tak naprawdę tylko jednego zdania! Gdzie widzimy (chcemy widzieć) DLA NAS WAŻNĄ PIERWSZĄ CZĘŚĆ! Bo druga... hmn... po co myśleć? po co czytać? Skoro jakis prawnik filolog zrobił to za nas i zarobił na tym...

A odpowiedź prawidłowa jest prosta - patrząc z punktu naszego życia i zdrowia. Samochód nie zatrzyma się na zawołanie, i nie stanie w miejscu! Praktycznie każdą konfrontację auto-pieszy przegra ten drugi! i co ważniejsze, droga dla samochodów to droga ruchu szybkiego - pieszy z natury jest wolniejszy. To co zrobilismy z tym przepisem - jest zaprzeczeniem naturze i w związku z tym mamy więcej kolizji z udziałem pieszych (to moja pbesrwacja jako kierowcy i pieszego zarazem - wystarczy popatrzeć na ruchliwsze skrzyżowania miejskie bez sygnalizacji świetlnej - drobne stłuczki z pieszymi wymuszającymi, z autami które w nas stukają, bo gwałtownie hamujemy przed pieszym/i... KTÓRZY WTARGNĘLI NA PRZEJŚCIE!). W naturze silniejszy, większy ma zawsze pierwszeństwo, słabszym moze tylko pobłażać... tego nie zmienimy.

Dlatego słowa:"NA" pasach - prawidłowo ROZUMIANE obliguje kierowcę do zachowania szczególnej ostrozności, jeśli widzi on pieszego "NA" pasach, oraz przepuszczenia pieszego mającego pierwszeństwo "NA" pasach ;). A nie zatrzymywania się się przed przejściem i przepuszczanie pieszego...STOJACEGO NA CHODNIKU LUB DOCHODZĄCEGO DO PRZEJŚCIA! (iMHO wyjatek stanowić może tzw. pusta droga - nam się nie spieszy, innych aut za nami nie ma..., grzecznosc kierowcy).

Mnie tak kiedys uczono i uważam że było to bardzo prawidłowe i dobre - dobre dla mnie jako człowieka.

NIESTETY JEST ODWROTNIE!

Pieszy ma mysleć o tym co robi!
Kierowca ma myśleć i za siebie i za pieszego! - co tego pierwszego nie zwalnia z "myślenia"!

czytając co jakiś czas rożniste relacje "z wypadków" przyzwyczajamy się do kolejnego absurda i auta zatrzymuja sie przed przejściem dla pieszych (zwłaszcza "L"-ki i młodzi-nowi adepci prawa jazdy), na które to przejscie piechór dopiero dochodzi (a uczony tak jak ja, zatrzyma sie, zerknie w lewo, prawo...), i kierowcy ci przepuszczają "jednego" słownie! pieszego, jednocześnie zatrzymując kilka (sic!) aut jadących za tą "elką". A potem dziwimy się korkom w  miastach... albo stłuczkom przy skrzyżowaniach i przejsciach dla pieszych... ZA TO MAMY PRZEPISOWO (SIC!), I NIBY GRZECZNIE... ale jak znam życie, kierowca w duchu "chuje śle" - bo jak by nie było dziś wszystkim się śpieszy..., a ja jako pieszy nauczony "starych dobrych przepisów" tez mam stres, bo kierowca widzę mine ma nietęgą... i niby grzecznie sobie machając ręką w pozdrowieniu... - wzajemnie sieę"stresujemy w duchu" przepisowości...

I na byle czym zrobil sie słowotok który i tak nic nie zmieni poza humorem... wbrew pozorom piszacy te slowa poprawil sobie wylewajac łzy na bajty... choc w ogóle to PAN NIE JEST ZADOWOLONY... ;)

piątek, 8 lutego 2013

Wiedza zbyteczna - kontynuacja.

Zacznę od pytania. Czy są jakieś granice absurdu, zidiocenia? Czy wszystko mozna wytłumaczyć "potrzebą" ZYSKU....
"Żyjemy w trudnych czasach - epoce zmniejszającego się czytelnictwa i nieustannego ogłupiania ludzi przez media. Wiele osób opinie i światopogląd pań publicystek i panów publicystów szybko zaszczepia na własnym gruncie i zaczyna traktować jak swoje własne, a że lansowane przez telewizję i inne media gadające głowy oraz współcześni idole inteligencją nie grzeszą, obserwujemy postępujące zidiocenie kolejnych społeczeństw.

Do czego to wszystko prowadzi? Współczesnym światem zaczyna rządzić polityczna poprawność, która coraz częściej zaczyna sięgać himalajów absurdu. Jej przejawy można dostrzec na każdym kroku." - to cytat ze strony nomen omen "paranormalnej" ale jakże w tym jednym z nielicznych prawdziwym artykuliku... (LINK do strony)

Poruszone tam kwestie: patryiotyzmu, żydowska, homoseksualizmu, równouprawnienia kobiet i mężczyzn... aborcji, to kilka z ważniejszych, ale wiele jeszcze przed nami...
Dziś mało kto nie BOI się wyrażać jasno i dobitnie swego zdania, czy do każdego "własnego zdania" potrzebujemy argumentów? Czy nie możemy już mieć wiary, przekonań nie koniecznie popartych "twardymi dowodami"?
 Mało tego? Popatrzmy na działania ekonomiczne... kto przy korycie ten pan... i czytajmy z własnego podwórka - kilka przykładów:
1. marchewka to owoc - (zawsze warzywem była), dlaczego tak? Ano do produkcji dżemów itp stosuje się karoten jako barwnik m.in. i mamy wzgląd ekonomiczny by uznać warzywo za owoc i absurd gotowy...
2. przykład krzywizny banana i ogórka - jak wyżej, tylko chodzi tu o konkretny kraj i jego włości zamorskie gdzie takie właśnie banany (z takim właśnie zakrzywieniem rosną), a ogórki to juz nie pamietam, ale chodzilo chyba o konkretną odmianę. I co mamy? Czystą ekonomie...
3. Żaba to ryba, i morska do tego...

Sądy o tym, komu decydować o homoseksualiźmie, o aborcji, o kwestiach żydowskich - okazuje się najlepiej ekonomia prawi...świat zysków i strat rządzi nami, a duch... duch się unosi... a czasem ekonomię co niektórzy podpierają jego imieniem...

PAN NIE JEST ZADOWOLONY...

sobota, 2 lutego 2013

ale się działo...

Z tego całego "bezrobocia" to pasji dałem upust, a z lenistwa to nawet nie chciało mi się opisywać... niby z 50 dni nieobecności, a filmów... ech nie policzę ale grubo ponad 200!

Yuma (2012) - Z dużą niechęcią podszedłem do oglądania, opisy trochę mnie zniecheciły, a że brakowało alternatywy...
Polotu tam nie ma, ale po kilku minutach wskoczyłem w ten kadr i zacząłem oglądanie. Dla wielu młodszych kinomaniaków będzie to pozycja raczej mało interesująca, ale dla roczników 65-75 może okazać się fajnym wspomnieniem, jak i dla mnie było... Film, jak film, przerysowuje pewne schematy, powiela plotki które urosły do miana prawdy. Choć wiele prawdy w tym filmie jest, prawdy przemilczanej, zapomnianej...
Czas nie został stracony, a urok wspomnień... nieoceniony...


Upside Down 2012 – Pod przykrywką romansidła niezwykle urokliwe fantasy – tak wielkim żartem, świat wynalazków to świat męski, a baby? No baby tak naprawdę, to tylko do kochania ;)


Intouchables (2011) – fascynująca historia skręcona na faktach – życie potrafi płatać figle, jedne brutalnie rzucają o ziemię... inne... inne mogą być przyczynkiem do czegoś niezwykłego w naszym szarym i zblazowanym świecie. IMHO film dla rekruterów – pomyślcie czasem kogo tak naprawdę szukacie :)


Trzy cale (2012) – fantastyka pełną gębą, choć na pozór dziecinnie ukazana. Czas chyba uświadomic ludziom i nie ludziom, że życie to stałe zmiany, mutacje, przypadki nieodgadnione, ale też autorom komiksów uświadomić że moce którymi bohaterów obdarzają nie wzięły się z „powietrza” ;) choć w tym przypadku można by tak to nazwać – w przenośni oczwiździe ;)


Silver Tongues (2012) – przyznaję, film zaskoczył mnie, myślałem że mam do czynienia z jakimś remakiem Bonnie i Clayda, ale brakowało strzelanek... a już zakończenie... wyprowadziło mnie z równowagi!


Les Papas Du Dimanche (2011) – taki klasyczny obraz rozpadającego się świata – świata opartego o jednostkę rodzinną, cytując prawie "kiedyś jak coś się psuło, to się to brało i naprawiało...", dziś łatwiej jest wymienić, ale to też jest sztuka, by nie wymienił stryjek siekierki na kijek...


Stolen (2012) – właściwie czego można oczekiwac? Ano klasyka, trochę inwencji... tfurczej, i jakby powielony schemat z kilku innych podobnych pozycji, ale zabić nudę zimową idzie ;)


Das Leben der Anderen (2006) – starsza pozycja, lecz jakże aktualna, nie wiesz, nie wiesz... nie rozumiesz nic... a oni wiedzą o tobie znacznie więcej... Ale, przyjdzie czas i na te gumowe ucha ;)


Joyeux Noel (2005) – I wojna światowa i jej tragiczność, bezsens pokazana oczami zwykłych żołnierzy, którzy potraktowani zostali jak przysłowiowe mięso armatnie – a w tym wszystkim... cicha noc... z ust gwiazd...



Trochę staroci:
Damnation Alley (1977) – klasyka sajens fikszyn – a własciwie film katastroficzny o sztuce przeżycia i dążeniu do utrzymania stada, bycia w stadzie... bo człowiek to brzmi tłumnie...


The Day the Sky Exploded (1958) – jak poprzednik, "ci amerykanie, to oni nie są tacy źli, oni najpierw napadną a potem przeproszą..." – jak dawno temu mawiał Smoleń, od siebie dodam, oni świat popsuja, ale potem naprawią... po swojemu ;)


Uff, na dziś wystarczy... PAN JEST ZADOWOLONY.

fiu, fiu wróbelku...

Jak w tytule... Miesiąc z okładem zbierałem się, i jakoś nie wychodziło. Wiele się zmieniło od "przed-świąt", tuż przed (świętami) gwałtownie pożegnałem się z firmą w której pracowałem, szef doszedł do wniosku że "wślepianie" gał w 2 monitory przez 10-14h na dobę to "mało"... cóż, było minęło - znajomym wmawiałem że nie włazi się 2x do tej samej wody... a sam wlazłem i mam.., święta były nad wyraz skromne, powitanie nowego roku - chyba wystarczy że z małej litery napisałem ;)
     Dość na tym, że w nowy rok wstępuję z niczym, brak pomysłów, brak chęci - miwisizm totalny, oraz permanentny brak roboty...

niedziela, 16 grudnia 2012

Niby nic takiego...

Przeglądając z nudów (czyli mam pracy od cholery... ale nie wiem za co się zabrać) wszedłem na joemonstera i po raz któryś natknąłem się na podobny filmik... Pomińmy rejestrację wypadków, bo to już się przejadło i może szczytują przy tym gimnazjaliści... mnie się podoba TO i w tym przypadku bierzmy PRZYKŁAD!!! Wróg jak wróg, ale jak widac nie taki "bezumnyj" i szacunek do straszych ma!

PAN JEST ZADOWOLONY! :)

Czas na film! Ale jaki? któż to wie... heee

Aktorzy nam się starzeją, dziadzieją co gorsza... i nie nadają się do innych ról. Pośmiać się można z tekstów mało śmiesznych, strzelanki w jedynie słusznym kierunku pooglądać, ale nijak ręka się na poręczy fotela nie zaciska... The Expendables 2 - Niezniszczalni 2


Miszczu...? Czy można zrobić coś dobrego, by było jeszcze lepsze?...
A można, zawsze można, i kiedy poprzednicy zaskakiwali szybkością, zwinnością itd, itp i byli nie do zarąbania - to nie wiedzieliśmy... gdzie się taki "ulung"... bo, przecież nie w tej zniewieściałej hameryce, czy zindianizowano-spolszczonej brytanii.. ;)
Wyszło szydło z worka, dowiemy się co/kto/gdzie stoi za panem Bournem, i jego niezwykłymi wręcz zdolnościami... a wszystko to w 135 min od których d... nie boli, bo czasu nie ma ;) i do tego bez Matta Damona!
The Bourne Legacy - Dziedzictwo Bourne'a

Jak ze zwykłego szarego kasjera zrobić karierę? Oprzeć się na kobietACH...
W obecnych czasach, gdy mam czasem problem z rozróżnieniem płci, głównie ze wzgledu na ubranie, fryzury i mejkap (brrr, facet umalowany jak dziewczę, żel, solarka - FUJ!) no po prostu BLEAH...
Wróciłem do lat siedemdziesiątych... i o dziwo (nie kobieto lekko się prowadząca) odnalazłem FACETA...
Głównie z krwi i kości, zwykłego średniaka. A jednak, zainspirowany, poprowadzony wspina się po szczeblach, spada.. poślizguje się... a jednak...
I jeszcze coś tam dobrego zobaczyłem... może i Wam się uda to uchwycić... facet "prawie" nie mija się z prawda w relacjach damsko-męskich...
I kobiety tam znalazłem, niezwykłej kobiecości ;)
Chcecie zobaczyć podrywacza w akcji? nie szukajcie na youtubie... lepiej zobaczyć Le Mouton enrage - Kariera na zlecenie  ad. 1974

Na dziś tyle... brak czasu i sił, choć co nieco w zanadrzu jeszcze mam...
PAN JEST ZADOWOLONY z seansu..

sobota, 15 grudnia 2012

To się nazywa gest, To jest WIELKOŚĆ!

Po raz pierwszy decyduję się na umieszczenie linku materiału znalezionego na wykop.pl.
I po raz pierwszy jestem dumny z tego żem Polakiem, i byli wśród nas tacy ludzie jak Andrzej Czernecki.
fot za efc.edu.pl
Wypowiedź jednego z synów jest także sygnałem dla nas, zwłaszcza do materiałów wychowawczych (czyt. matura to bzdura itp.) Znamienny jeden z komentarzy "tacy ludzie powinni leżeć na Wawelu..."

I wbrew pozorom... dobrze że nie zrobiono z tego "aferki" medialnej zaraz po odejściu p. Czarneckiego - nie było nad czym "słów rozlewać" i debilnych komentarzy czytać

PAN JEST ZADOWOLONY i ma nadzieję że kiedyś jego syn będzie mógł powiedzieć podobnie o nim.

środa, 5 grudnia 2012

Mix filmowy....

Po pracy, w chwili oddechu, nie wstając od "stołu roboczego"... oglądam, oglądam, a d.. rośnie ;)

Był sobie "rycerz" w zbroi, a jakże. Szyszak też miał, tylko miast miecza i tarczy - pistolet i kamizelkę z jakiegoś kewlaru czy coś... i motór miał (zamiast konia), oraz dywan latający zwany "batmobilem"?
Czy dalej muszę pisac o jaki film chodzi?
Własnie jestem po sesji z "batmanem" "The Dark Knight". I jedyne co, to długość... film się może i nie ciągnie, ale po seansie d... mnie boli, chyba z braku reklam ;) i rację ma Marcin_P: "Nolan nie spieszy się. Rozwija przed nami fresk, który z każdą kolejną minutą coraz bardziej pochłania, grożąc całkowitą utratą poczucia mijającego czasu."


Horroróf nie lubię, choć są wyjątki. Mało tego, remake mało kiedy bywa dobry, czy też lepszy niż pierwowzór, a do tego Harry Potter ;) w roli głównej... I tu przyznaję, zagrał ładnie, i byc może nie przylgnie do niego powyższa etykietka. i przychylam się do opinii Marcin_P: "Watkins, owszem, z powodzeniem buduje klimat niepokoju i tajemnicy, ale na tym poprzestaje" - ale film i tak przyciąga, jak klasyk!
Kobieta w czerni(2012) bo o tym mowa to film wart czasu...


Ostatnim dziś jest... obraz zapewne niespecjalnie zrozumiały dla nastolatków... bo i raczej przez nich nieoglądany, ale ma swój urok :) Prześmieczy, ze specyficznym rodzajem humoru, szczególnie dla tych, którzy mieli okazję "liznąć" podobnych sytuacji, wiedzą co nieco o realiach tamtego czasu...
Mnie skusił Malajkat, Kaczor i Zaleski oraz Kawalec. Nie strzelałem śmiechem, ale po filmie miałem znacznie lepsze samopoczucie. O rany, nic się nie stało!!!(1987)

sobota, 1 grudnia 2012

Stare, ale jare...

Nie ma to jak... nie tak całkiem stare... POLSKIE FILMY! ;)

Dzis postanowiłem przypomnieć kilka filmów, o których myślę że są cały czas aktualne... I nie są to tzw. "filmy kultowe".

"Ring" (1989) - obaraz polskiego sportu (w tym przypadku boks), nie pozostawia złudzeń, film suchy rzekłbym, ale nie dla ludzi, którzy ze sportem do czynienia mieli, i gdyby tylko chcieli opowiadać... (materiału na scenariusze byłoby bez liku)... Film kończy się happy endem a mimo trafił na moją półkę...
Obrazków brak...

Prywatne śledztwo (1987) z przepięknymi rolami Romana Wilhelmiego, Jana Peszka...
Czy ktoś z Was zastanawiał się kiedyś co by zrobił w podobnej sytuacji? Mniemam że tak. Ale od myślenia do czynu... Jeśli nie oglądaliście - żałujcie, i szukajcie, by jak najszybciej zobaczyć.

Wielka majówka(1981) - Dlaczego to oglądać? a choćby dla Piechocińskiego i Zamachowskiego, dla muzyki Maanamu! - rozbawiło mnie trochę określenie "film muzyczny" - ale... muzyka, piosenki w tym obrazie oddają niesamowity klimat tamtego czasu. IMHO ten film, bez tej muzyki nie istniał by, a muzyka bez tego filmu.. hmn.. jest dobra, ale z filmem, jest doskonała!
Prawo i pięść(1964) - Czym jest western? Czy można taką "konwencję" zaadoptować do naszych realiów?
Odpowiedź znajdzie się w tym filmie... czarne i białe charaktery, broń, "pojedynki"...marzenia, spełniona i niespełniona miłość...
Film warty przypomnienia choćby dla Skarżanki, Pietruskiego, Holoubka.



Nikodem Dyzma(1956) wspaniały pierwowzór "Kariery Nikodema Dyzmy" z niezapomnianym R. Wilhelmim, jak również  "Kariery Nikosia Dyzmy" z Czarkiem Pazurą...
Dlaczego wspaniały? Bo pierwszy, bo czarno-biały, bo utrzymany w klimacie międzywojennym. Bo inny niż jego następcy...




wtorek, 27 listopada 2012

Filmów oglądanie, patrzenie może...

Dziś... być może dziś będzie inaczej...
" Pomiędzy dwójką bohaterów toczy się walka, w której 40-letni chłopiec z trudem dotrzymuje kroku 10-letniej kobiecie." - tak opisała to Infelia, i bardzo trafnie... Bo czyż 40 latek może być dorosły?
Film to: "Jutro będzie niebo" (2001)


Czy można "zasiać" i zebrać plon w postaci dziecka? - Niesamowita, na tylko i wyłącznie swój styl opowieść o potrzebie macierzyństwa, ojcostwa... Ale też obraz społeczeństwa (jakże amerykańskiego), na pozór wspaniałego, rodzinnego i sąsiedzkiego - a jednak pełnego oszustwa, zawiści, nieprawości. Jak się w tym odnaleźć? - zobaczyć po prostu film: "The Odd Life of Timothy Green" (2012)


Jaka była geneza? Od czego się to rozpoczęło...?
Bohaterami historii są kadeci trenujący w akademii wojskowej... i... dalej musicie zobaczyć sobie sami.
Fanom SF nie muszę chyba polecać, dla pozostałych.. hmn... film niewiele wyjaśni, i nawet okazać sie może nieciekawy, a mowa o: "Halo 4: Forward Unto Dawn" (2012)


Czy nasze życie to "czyjś" plan? Czy czasami nie wydaje się nam, że "jakaś opatrzność" kieruje nas w tę czy inną stronę... A może "ktoś" rzeczywiście nad nami czuwa... a kiedy "trzeba" interweniuje...
By się tego dowiedzieć warto zobaczyć: "Władcy umysłów" (2011)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Matura to bzdura... epizodycznie...

Dawno nie gościłem na swoim blogu, ale przed chwilą trafiłem na to: (LINK).
Panie Boże, widzisz i nie grzmisz!?
Załamałem się i zapłakałem...

PAN NIE JEST ZADOWOLONY...

środa, 7 listopada 2012

Filmów ogladanie...


Dawno mnie tutaj nie było, takie czasy dla gangsterów nastały ;)
Mimo wszystko filmów co nieco się przewinęło. Do niektórych pozycji wróciłem, obejrzałem raz jeszcze, i jeszcze raz, i pewnie jeszcze wrócę... Dlaczego o tym piszę? Jakiś czas temu natknałem się na artykuły z odnosnikami do stron w których „łowcy” wyłapują błędy, kiksy w filmach. Faktem jest, ze mogą one być rażące, ale mnie dopiero świadomość ich istnienia chwilowo przeważnie nastraja pesymistycznie. Błędy te, są-były do uniknięcia, czy skorygowania na etapie produkcji, obróbki komputerowej etc. I tak naprawdę, kiedy o nich wiem, są chwilami drażliwe.
Kilka przykładów? Prosze:
a) Stara polska produkcja, „Krzyżacy” - król Jagiełło odbierający „nagie miecze” ma na ręku zegarek ;), w panoramie z zamku malborskiego widać w tle wieżowce ;) - fakt, inne czasy... i technika nie była na takim jak dziś poziomie.
b) Świeższe wydanie, film produkcji polskiej „quo vadis” w niezwykle doborowej obsadzie, a tam poniżej togi widzimy trampki ;)
c) „Troja” - superprodukcja... też nie ustrzegła się błędów... to chyba jedno ze słynniejszych ujeć, kiedy Achilles stoi na tle nieba, a tam... spokojnie leci sobie samolot ;)
d) „Battleship” - jedna z najnowszych produkcji, tyle że... sporo błedów tzw. „continous action” - co oznacza ze w jednym ujeciu jest tak, a w drugim inaczej, a obrazowo? W tym filmie widać to najlepiej w ujęciach po bitwie, kiedy to w jednej chwili załoga jest cała mokra, ociekająca wodą, a za chwile widzimy że tej wody jakby nie było... i jedna z końcowych scen, która mnie bardzo zdrażniła, wybuch statku „matki”, fala uderzeniowa się rozchodzi, a na bohaterach nawet nie drgnie przysłowiowy włos na wietrze ;>

To tyle, dziś w praktycznie każdym filmie da się coś wyłapać, a to ktoś z obsługi planu w kadr się zaplącze, a to niesforne lustro, czy szyba odbije kamerzystę, i wiele, wiele innych. Co nam, „oglądaczom” nie musi przeszkadzać, bo w końcu ważna jest akcja i wyobraźnia, która powinna przysłaniać takie delikatne „niedopatrzenia”. Dosłownie w tej chwili pomyślałem o teatrze, gdzie do dziś najważniejszą osobą jest aktor, ten który przenosi nas w świat, który próbuje nam przedstawić, a środki temu pomagające (scenografia, stroje, oświetlenie) są tylko „pomocnikami”.
Świat perfekcyjny? A co to jest...?

Wracamy do seansu...

1. „Blank slate” - Czysta karta – to ciekawa pozycja dla osób lubiących pogranicze science fiction, paranormal, i do tego kryminał. Główna bohaterka stając na krawędzi zgadza się na wszczepienie pamięci innej osoby, by tym zabiegiem pomóc odnaleźć zabójcę/ów... Co z tego wyniknie, sami zobaczcie.



2. Total Recall – Pamięć absolutna – remake słynnego filmu z Arnoldem Schwarzenegerem pod tym samym tytułem, pozycja bardzo ładnie skręcona, kilka punktów podkreślających pierwowzór. Zastanowiła mnie pisownia w samym filmie, nazwa firmy pisana była „rekall” a w poprzedniku chyba było „recall”


3. „Looper” - Pętla czasu – kolejna pozycja dla smakoszy SF, a zwłaszcza podróży w czasie ;)
Poznajemy młodego chłopaka, zabójcę mafii i śledzimy jego losy związane z podróżami... w czasie. Dość przewidywalny, a jednak ciekawy i momentami zaskakujący film, co czyni go wartym poświęconego czasu.


4. „Wing Commander” -starsza pozycja, bo z 1999r. Ale mnie jakoś ominęła wtedy... Można by przyjąć jako klasyczny obraz konfliktu zdobywców przestrzeni i obcej rasy, a na tym tle kilku bohaterów dziarsko ratujących Ziemię. O ile pamiętam, to film został zrealizowany na podstawie gry komputerowej pod tą samą nazwą...


5. „The final coutdown” ad 1980, dla fanów klasyk, dla niezaznajomionych... hmn, znowu podróże w czasie... (znowu, gdyż... powyżej też były) A jednak trochę odmienne spojrzenie na temat, losy bohaterów... Jak dla mnie, mimo że mocno „amerykańsko-patriotyczny”, to jako SF wspaniały.


To kilka obrazów które na szybko i „bieżąco” wstrzeliłem w temat...

Listopadowe politykowanie...


     W ostatnich dniach przed „świętem” trafiły przed oczy dwa obrazy, filmy dokumentalne – reportaże. Zdenerwowały mnie, szaraka na tym łez padole. Na co dzień daleki jestem od polityki, ale od święta... Może nie tyle interesuje mnie polityka sensu stricte, co związana z nią „ekonomia” w oczach zwykłego obywatela. Filmy te, pokazały, uświadomiły, utwierdziły mnie w przekonaniu, że politycy to „banda żerująca na nas”. Pokazały rozmiar manipulacji „chołotą”, pokazały jak nieświadomi jesteśmy tego co wokół nas się dzieje, i jak dajemy sobą manipulować. Oraz, co najważniejsze moim skromnym zdaniem, jak mało znaczymy, znaczyliśmy i znaczyć będziemy w świecie!

     Pierwszy film („Kto wygra mecz”) pokazuje jak ze swoistej porażki (organizacja euro2012), za pomocą mediów, i dobranych wyrażeń można zrobić sukces... Pokazuje niezwykle dobitnie jak widzą sytuację jednostki wykształcone, a jak reaguje lud... („chleba i igrzysk...” - tutaj na miarę naszych czasów).
Proste środki okazują się najskuteczniejsze.

     Drugi film („List z Polski”), to obraz bardziej upolityczniony kanwą katastrofy smoleńskiej, i jej skutki widziane oczami autora... Tu zobaczyłem (tak to zrozumiałem) co przyświecało śp. Lechowi Kaczyńskiemu, w świecie zdominowanym przez silne kraje próbował na swój sposób „zjednoczyć” tych maluczkich, by dać odpór „mocarstwom”. Tak proszę państwa, w jedności siła, a my, Polska, jesteśmy krajem słabym! Trzeba to przyjąć do wiadomości, przełknąć tą niezwykle gorzką pigułkę i jeszcze strawić. Tej jedności najprawdopodobniej bały się mocarstwa.
Warto zwrócić uwagę na słowa wschodniej strony, Wiktora Juszczenki i Władimira Bukowskiego, zwłaszcza ten drugi doskonale przedstawia obraz Polski na mapie współczesnego świata, europy... i wyraźnie wypowiada słowa dotyczące wpływów politycznych mocarstw, oraz ich stosunek do nas!
Mnie tylko przychodzi na myśl sytuacja z przed 1939roku, kiedy podpisaliśmy „wspaniałe” traktaty, byliśmy „potęgą militarną” - a wyszło? Jak zwykle... (zwróćcie uwagę na słowa p. Waszczykowskiego dotyczące warunków bezpieczeństwa...). Pan Juszczenko daje nam obraz, jak jedna decyzja parlamentu może zablokować rozwój kraju na ponad ćwierć wieku... a jednocześnie jak mocarstwo może mieć na ten rozwój wpływ. Wróćmy do p. Bukowskiego, w jednym z fragmentów łatwo zauważyć podział wschód-zachód a MY jesteśmy granicą tego podziału (strefy wpływów).

     Czy ktoś pamięta, że na pogrzebie Piłsudskiego chyba (bo nie jestem pewien) jedynym „obcym” przywódcą był Hitler? (dziś mamy prezydenta Rosji i przywódców centralnej europy)
Można by odnieść wrażenie deja vu, ale patrząc dość szeroko, ja tak to widzę.
Jesteśmy w NATO, tragicznie (podejrzanie) ginie przywódca jednego z krajów członkowskich, razem z nim 6 generałów oraz 88 osób z nimi związanych, a sojusznicy co z tym robią? Czy choć okazują szacunek, hołd zmarłym? (zasłaniają się islandzkim wulkanem, kiedy rejsowe samoloty nadal latają...) Nasz przewspaniały sojusznik, brat w demokracji (USA) od lat obiecuje zniesienie wiz... i co widzimy? OBIECANKI!

     Obie „sojusznicze” strony (m. in Anglia, USA, Rosja) do dziś utajniają dokumenty z przed 50-70lat! DLACZEGO!? Czego się boją? Zamieszek, że się obrazimy, pogniewamy? Cały „inteligentny” świat prawi: „lepsza smutna prawda, niźli piękne kłamstwo” - w tym przypadku chowanie głowy w piasek...
     Tak na marginesie, naście, może już dzieścia lat temu, początki internetu w Polsce, natknąłem się na pewne dokumenty, wtedy jeszcze prawie nikt nie słyszał o teoriach spiskowych, o manipulowaniu mediami (w dzisiejszym znaczeniu). Dokumenty dotyczyły poszukiwań dziadka, może pradziadka, Amerykanina który będąc „socjalistą-komunistą” postanowił opuścić rodzinę i ruszyć do Rosji, pomagać w rewolucji 1917 roku. Na początku słał jakieś listy, ale potem ślad po nim zaginął. Lata potem rodzina postanowiła go odszukać... zdaje się że przy pomocy Czerwonego Krzyża udało im się dowiedzieć co nieco i zdobyć arcyciekawe dokumenty. Pan ten po rewolucji został zesłany do jakiegoś obozu, a potem... tu jest najważniejsze, POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO DWOMA STRZAŁAMI W TYŁ GŁOWY. Pamiętam że zapisałem sobie skany tych dokumentów, niestety, „spaliły się” wraz z moim dyskiem twardym... ale poszukam ich, może jeszcze gdzieś w sieci są...
Czy takiej prawdy boją się nasi „sojusznicy”?

     Co najbardziej boli? Brak lidera, na tyle rozsądnego, na tyle charyzmatycznego i na tyle oddanego krajowi, by wybrnąć z tej „kałabani” na tarczy...
To co mamy, jest, jak powiedział Hołdys tylko wyborem „mniejszego zła”, a na to się nie zgadzam, i prawdę pisząc nie wiem co zrobię z tym „fantem”.

     Dziś już wiemy co będzie z obecną „elitą” - siądzie na euro-stołkach i stanie się nietykalna!
Zauważyliście jak zostały za nami sprawy Amber Gold-u, syna pana premiera? Jak w ich szumie przegłosowano kilka ustaw szkodzących krajowi?

PAN NIE JEST ZADOWOLONY!

sobota, 13 października 2012

wiara i niewiara czyli ateizm polityczny

Czytając "codzienne" wiadomości polityczne nie sposób zacisnąć zęby i zakląć.
IKONOGRAFIKA
CAŁĄ TREŚĆ WYSTĄPIENIA
Rząd PO z donaldiniem na czele wmawia nam że jest dobrze, przedstawia plan działania i co jest wielce zauważalne proponuje wydłużenie urlopu macierzyńskiego do roku, czysta zagrywka pod publiczkę.
Z tym, że ja już panu/om nie WIERZĘ! Obiecywaliście tak często i tak wiele, a ile z tego zrealizowaliście!?

Warto czytać by nie stać się marionetką, trybikiem w maszynie pseudo demokracji...
Rząd ekspertów? Ale jak ich wybrać? Komu zaufać?
I jak tu wierzyć politykom? - intencje są, ale droga do realizacji?
Na koniec o ograniczeniu wolności wbrew konstytucji!
 

"Wypaczone pojęcia wolności, rozumianej jako niczym nie ograniczona samowola, nadal zagrażają demokracji i wolnym społeczeństwom."

Jan Paweł II

 Wszystko co powyżej to nie farsa, a codzienność szarego człowieka w zmaganiach póki co umysłowych. Komu dziś ufać? 

PAN NIE JEST ZADOWOLONY..

Cóż tam, Panie, w polityce?

Spotkałem się ostatnio z tytułowym cytatem, łamiąc regułę nie odpowiadania pytaniem na pytanie, strzeliłem: a wiesz kogo cytujesz? odpowiedzi nie dostałem, bo i nie zostałem zrozumiany...
Kłania nam się lektura i po raz kolejny, czy to wiedza zbyteczna, czy matura to bzdura? 
Zatracamy tożsamość! Nie mamy pojęcia że cytujemy! Nie wiemy kogo cytujemy!
Wiele z powiedzeń przeszło do naszego "słownika" codziennego, ale nie jestesmy w stanie choćby na częsć z nich przytoczyć autora, a co dopiero kontekstu danej wypowiedzi...
Cytujemy fragmenty filmów, powiedzonka sławnych i tych mniej, ale...     

"Nie ma większego bogactwa w narodzie nad światłych obywateli."
Jan Paweł II

Niedawno ogladałem film, niemal połowa dialogów składała się z cytatów, i choć sens wypowiedzi rozumiałem, to poświęciłem niemal pół nocy na dotarcie do źródeł, i zwątpiłem, nie miałem sił by przez nie przebrnąć, tak wiele wątków sie przewijało. A znaczyło to jak marna moja wiedza, i ile przede mną czytania. Zrodziło się też pytanie, czy potrzebne są te informacje by zrozumieć film? 

kącik filmowy...

Też się nazbierało co nieco...
Ale tylko kilka opiszę...
Trójkat Bermudzki - starszy film bo z 1987r, a jednak pięknie pokazujący jak wielka może być przyjaźń, do jakich poswięceń można być zdolnym (mimo swych ułomności) by żyć, i życie zabierać, i o życie dbać...
Jak dla mnie jeden z ciekawszych obrazów i pokaz gry Kociniaka, Peszka oraz Pietraszaka.
LINK do opisu.

W imieniu diabła - produkcja z przed roku,czyli 2011. Film trudny, bo poruszający dziś już mało pamiętaną historię Sióstr Betanek, choc nie jest to tak oczywiste (że to nie chodzi) dla oglądającego, jeśli nie interesował się, nie czytał informacji z nimi związanych.  Poza pewnym studium psychologicznym postaci, warto obraz zobaczyć choćby po to, by uzmysłowić sobie, jak sekta może sie "rodzić" tam, gdzie jej najmniej można się byłoby spodziewać.
LINK do opisu.

Party przy świecach - też starszy obraz (1980) znanego naturszczyka Jana Himilsbacha. Przepiękna komedia obyczajowa obrazująca polską naturę w myśl przysłowia "zastaw się, a postaw się" i "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". IMHO ten film trzeba zobaczyć! By m.in. ujrzeć siebie w "nieco" krzywym zwierciadle...
LINK do opisu.
Ponieważ film był realizowany dla telewizji, nie ma plakatu,a le na znanym portalu mamy co nieco z filmu: 

wiedza nie zbyteczna i czy będzie miała na to wpływ matura?

Dawno nie pisałem... ale nie co dzień na corridzie byka zabijają...
Działo sie różnie, ale dopiero teraz zaczyna się coś klarować. Widac to po wpisach i newsach, więc zacznijmy...
Niedoskonałosć prawa zawsze była, ale czy tak rażąca? - Jakos za komuny nie słyszało się zbyt często o takich makabrach... A dziś, prawie co dzień tabloidy nas nimi zarzucają...
Sprawa Ambera nabiera rumieńców... Tylko dlaczego działania "urzędników" naraziły na straty finansowe tylu "zwykłych" ciułaczy?
Myślę że te 20 lat temu ludzie, mimo swoistej biedy byli uczciwsi, sobie bliżsi, i nie było tylu afer, tyle niegodziwości w życiu codziennym...

PAN NIE JEST ZADOWOLONY...

wtorek, 2 października 2012

Konstytucja

Teraz już wiem, dlaczego "praktycznie" sie u nas nie uczy "konstytucji" i praw dla nas z niej wynikających...
Art.1 Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. 
Art.4.1 Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. 
Art.4.2 Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

Czas znaleźć i poczytać dokładnie...

Pan nie jest zadowolony ze swej niewiedzy.... 

niedziela, 30 września 2012

złote "jajo kukułcze" ambera...

Jeden "przekręt" staje się przyczynkiem do "lawiny" ukazującej jak "spartolony" mamy system...
Czytając doniesienia z lewa i prawa dotyczące Amber Gold (Ciekawym określeniem nazwy, z definicji jest że amber, to żółte światło (uliczne), czyli ostrzegawcze... tak żartem, z mojej strony), bardzo trudno nie zauważyć niedoróbek "prawa" Rzeczypospolitej.
Oj zaczyna się walić ten "irlandzki" w POlsce domek z kart...
Uśmiechnąłem sie sam do się...i zapaliłem z wrażenia... zdanie powyżej, jego pisownia - dzieło przypadku, po kilku sekundach do mnie dotarło, omen jaki, czy cuś...
Tak zupełnie przypadkiem ostatnimi dniami wróciłem do pięknego filmu zza wschodniej granicy... "Ciekawostki rosyjskiej polityki" albo "Osobliwości...", niestety, na znanych portalach trudno znaleźć ową pozycję, są jej koleżanki... wędkarstwo i myślistwo. Co tym bardziej przykuwa uwagę!
Nie mam na myśli wzorowania się na nich... ;) ale pokazanie "idei", mysli przewodniej każdego z tych filmów... Żyjemy dla siebie, nie dla posiadania... Czyli umiar i nie wszystko złoto co się świeci. Nie zawsze wzorce z zewnątrz są dobre, i nie zawsze trzeba je wprowadzać...
Zresztą, wprowadzono i próbuje się nadal wprowadzać (wciskać) "wspaniałości", ale po czasie okazuja się zwykłymi "bublami" którymi zachód, wschód, reszta świata wspaniałomyslnie nas obdarowali.. ;> A my? Jak zwykle... budzimy się z ręką w nocniku.

Poza nawiasem....
Około ćwierć wieku temu, jeden z moich kolegów w pewnej dyskusji przytoczył słowa swego znajomego niemca, brzmiało to mniej więcej tak: "Socjalizm jest najdłuższą drogą do kapitalizmu..." mnie się wtedy wyrwało: "i vice versa"...
Ktoś może mi zarzucić "komunizm" - lecz nie wypaczajmy idei, samej w sobie ok? W końcu dążymy do "równości"...

Wyszli na ulice...

Wczoraj odbył się marsz... "Obudź się Polsko" - i bardzo dobrze, kto mógł to był... ja i mnie wielu podobnym się nie "udało" wziąć udziału w tymże pochodzie. Szkoda... bo dowiedziałem się dopiero wczoraj po południu, że były autobusy darmowe... w sensie "zwiazkowe" i mogliśmy pojechać.
Śmiem wyrazić tylko opinię, że w tym marszu powinni wziąć udział "młodzi" - by nie dać odwetowcom maczugi do ręki, że dziadki, babcie "mohery" same szły... Szczerze mówiąc nawet moja mama wyraziła akces... gdyby nie zdrowie... droga... - musiałem jej to uświadomić, oraz to, że właśnie młodzi w tym marszu powinni się pokazać. Przyznała rację - a z Jej opinią zawsze się liczyłem, bo nigdy mnie nie osądzała, nie kierowała - a jedynie mówiła co Ona myśli, bez sugestii, a do rozważenia.
Czas najwyższy pokazać (dosadnie) w formie pokojowej że ludziom nie w smak obecna "politykierka" i "okradanie" narodu. Przewodnictwo tylko nijak mi nie odpowiada... w sensie PiS... ale to tak ogólnie...
Siadłem  grubo po północy do przeglądu niusów.. i co widzę? NO KLĘKAJCIE NARODY!
Tow. bolek  nasz wodzu a.d. 1980 i zbliżone raczył zaopiniować marsz.. jako "antydemokratyczny"...
Zapomniał wół..? A kto strajki "organizował? Kto na ulice wychodził? (lat temu 30..) Kto nie chciał ale musiał?
Chyba nobel w jobel sie pomieniał...
Obserwując z dnia na dzień swoje podwórko... nie trudno zauważyć jak w ludziach coś kiśnie, cos ich dusić zaczyna. Co będzie jak wybuchnie?
Pół europy "zaciska" pasa, ale na ulicach okazując swoje niezadowolenie jakoś nie widzimy w tym nic zdrożnego... TYLKO  NASZE ULICE NIE MOGĄ MIEĆ NIEZDOWOLENIA...

PAN NIE JEST ZADOWOLONY....