środa, 7 listopada 2012

Listopadowe politykowanie...


     W ostatnich dniach przed „świętem” trafiły przed oczy dwa obrazy, filmy dokumentalne – reportaże. Zdenerwowały mnie, szaraka na tym łez padole. Na co dzień daleki jestem od polityki, ale od święta... Może nie tyle interesuje mnie polityka sensu stricte, co związana z nią „ekonomia” w oczach zwykłego obywatela. Filmy te, pokazały, uświadomiły, utwierdziły mnie w przekonaniu, że politycy to „banda żerująca na nas”. Pokazały rozmiar manipulacji „chołotą”, pokazały jak nieświadomi jesteśmy tego co wokół nas się dzieje, i jak dajemy sobą manipulować. Oraz, co najważniejsze moim skromnym zdaniem, jak mało znaczymy, znaczyliśmy i znaczyć będziemy w świecie!

     Pierwszy film („Kto wygra mecz”) pokazuje jak ze swoistej porażki (organizacja euro2012), za pomocą mediów, i dobranych wyrażeń można zrobić sukces... Pokazuje niezwykle dobitnie jak widzą sytuację jednostki wykształcone, a jak reaguje lud... („chleba i igrzysk...” - tutaj na miarę naszych czasów).
Proste środki okazują się najskuteczniejsze.

     Drugi film („List z Polski”), to obraz bardziej upolityczniony kanwą katastrofy smoleńskiej, i jej skutki widziane oczami autora... Tu zobaczyłem (tak to zrozumiałem) co przyświecało śp. Lechowi Kaczyńskiemu, w świecie zdominowanym przez silne kraje próbował na swój sposób „zjednoczyć” tych maluczkich, by dać odpór „mocarstwom”. Tak proszę państwa, w jedności siła, a my, Polska, jesteśmy krajem słabym! Trzeba to przyjąć do wiadomości, przełknąć tą niezwykle gorzką pigułkę i jeszcze strawić. Tej jedności najprawdopodobniej bały się mocarstwa.
Warto zwrócić uwagę na słowa wschodniej strony, Wiktora Juszczenki i Władimira Bukowskiego, zwłaszcza ten drugi doskonale przedstawia obraz Polski na mapie współczesnego świata, europy... i wyraźnie wypowiada słowa dotyczące wpływów politycznych mocarstw, oraz ich stosunek do nas!
Mnie tylko przychodzi na myśl sytuacja z przed 1939roku, kiedy podpisaliśmy „wspaniałe” traktaty, byliśmy „potęgą militarną” - a wyszło? Jak zwykle... (zwróćcie uwagę na słowa p. Waszczykowskiego dotyczące warunków bezpieczeństwa...). Pan Juszczenko daje nam obraz, jak jedna decyzja parlamentu może zablokować rozwój kraju na ponad ćwierć wieku... a jednocześnie jak mocarstwo może mieć na ten rozwój wpływ. Wróćmy do p. Bukowskiego, w jednym z fragmentów łatwo zauważyć podział wschód-zachód a MY jesteśmy granicą tego podziału (strefy wpływów).

     Czy ktoś pamięta, że na pogrzebie Piłsudskiego chyba (bo nie jestem pewien) jedynym „obcym” przywódcą był Hitler? (dziś mamy prezydenta Rosji i przywódców centralnej europy)
Można by odnieść wrażenie deja vu, ale patrząc dość szeroko, ja tak to widzę.
Jesteśmy w NATO, tragicznie (podejrzanie) ginie przywódca jednego z krajów członkowskich, razem z nim 6 generałów oraz 88 osób z nimi związanych, a sojusznicy co z tym robią? Czy choć okazują szacunek, hołd zmarłym? (zasłaniają się islandzkim wulkanem, kiedy rejsowe samoloty nadal latają...) Nasz przewspaniały sojusznik, brat w demokracji (USA) od lat obiecuje zniesienie wiz... i co widzimy? OBIECANKI!

     Obie „sojusznicze” strony (m. in Anglia, USA, Rosja) do dziś utajniają dokumenty z przed 50-70lat! DLACZEGO!? Czego się boją? Zamieszek, że się obrazimy, pogniewamy? Cały „inteligentny” świat prawi: „lepsza smutna prawda, niźli piękne kłamstwo” - w tym przypadku chowanie głowy w piasek...
     Tak na marginesie, naście, może już dzieścia lat temu, początki internetu w Polsce, natknąłem się na pewne dokumenty, wtedy jeszcze prawie nikt nie słyszał o teoriach spiskowych, o manipulowaniu mediami (w dzisiejszym znaczeniu). Dokumenty dotyczyły poszukiwań dziadka, może pradziadka, Amerykanina który będąc „socjalistą-komunistą” postanowił opuścić rodzinę i ruszyć do Rosji, pomagać w rewolucji 1917 roku. Na początku słał jakieś listy, ale potem ślad po nim zaginął. Lata potem rodzina postanowiła go odszukać... zdaje się że przy pomocy Czerwonego Krzyża udało im się dowiedzieć co nieco i zdobyć arcyciekawe dokumenty. Pan ten po rewolucji został zesłany do jakiegoś obozu, a potem... tu jest najważniejsze, POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO DWOMA STRZAŁAMI W TYŁ GŁOWY. Pamiętam że zapisałem sobie skany tych dokumentów, niestety, „spaliły się” wraz z moim dyskiem twardym... ale poszukam ich, może jeszcze gdzieś w sieci są...
Czy takiej prawdy boją się nasi „sojusznicy”?

     Co najbardziej boli? Brak lidera, na tyle rozsądnego, na tyle charyzmatycznego i na tyle oddanego krajowi, by wybrnąć z tej „kałabani” na tarczy...
To co mamy, jest, jak powiedział Hołdys tylko wyborem „mniejszego zła”, a na to się nie zgadzam, i prawdę pisząc nie wiem co zrobię z tym „fantem”.

     Dziś już wiemy co będzie z obecną „elitą” - siądzie na euro-stołkach i stanie się nietykalna!
Zauważyliście jak zostały za nami sprawy Amber Gold-u, syna pana premiera? Jak w ich szumie przegłosowano kilka ustaw szkodzących krajowi?

PAN NIE JEST ZADOWOLONY!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz