niedziela, 12 sierpnia 2012

Narazili bank na wielomilionową szkodę...

    Czytając "Narazili bank na wielomilionową szkodę", zaczyna do mnie docierać pewna myśl, jak ONI to zrobili?
     Przecież banki chwalą się taką szczelnością, takimi zabezpieczeniami... Sam mam kilkoro znajomych, którzy chcieli sobie "poprawić" byt, zaciągnąć kredyt i nie otrzymali go, bo w zasadzie musieli udowodnić że go nie potrzebują...
     Wychodzi na to, ze czynnik ludzki jest najważniejszy...
1. Klika lat temu, zgłosił się do mnie "doradca" kredytowy, zaproponował załatwienie kredytu "unijnego", na warunkach wręcz niesamowitych... Nawet umorzenie wchodziło w rachubę! warunek? ano z pierwszej transzy kredytu pan "doradca" otrzyma swoje "wynagrodzenie" - bagatela, 25% wartości pożyczki! Gwarantując własnym podpisem pomoc w załatwieniu umorzenia spłaty całej reszty...
2. Dyrektor, czy prezes spółki węglowej przyznał się do brania łapówek...
Kilkanaście lat temu pracowałem w firmie zajmującej sie m. in. handlem węglem... kilka razy szef dał mi do ręki walizeczkę zamkniętą, wręczył bilety i delegację na śląsk, wyjazd wieczorem, na rano jestem w Katowicach, z dawnego dworca do biura spółki węglowej... rzut beretem, panowie z ochrony szczegułowo wypytali, zadzwonili i wpuścili. Wjazd na odpowiednie pietro, wysiadka z windy, Pan już czeka - przedstawia się, odbiera walizke i to wszystko. Tel do szefa - dostarczone? Tak. -to wracaj...
Wtedy, na początku, tylko się domyślałem, potem były dyrektor, a mój kolega upewnił mnie w podejrzeniu, "tak, wiozłeś łapówkę, a ile? Tego nawet ja nie wiem..."
3 Ten sam okres co w pkt 2 - Szef ma działke, i spółdzielcy z osiedla zaczynają marudzić, że niezagospodarowana - trzeba zabudować. Od słowa do słowa... zaczynamy, Trzeba mieć głowę na karku i zmysł, szef ma odpowiednią kasę, ale jak zacznie budowac za gotówke to zaraz się zaczną kontrole... takie to były czasy... Załatwia w ekspresowym tempie kredyt, bagatela naście milionów złotych... Sam wożę "papiery" do banku, po czasie dowiaduje się że nie tylko papiery... Dyrektor podpisujący kredyt wziął podobno 10% wysokości kredytu w łape.
Ile dokłądnie.. wie tylko szef i ten dyrektor... Wiem jedynie że duża część kredytu zostałą umorzona! dlaczego? ano spłacany był szybko, przed terminem (co dziś jest karane), i takie podobno były możliwości (w sensie umorzeń).

Ja się tylko pytam, jak to jest? Słyszy się co raz, ze ten czy ów dostaje kredyt, mimo że tajemnicą poliszynela jest jego bankructwo... Dostaje kredyt osoba, która takiego kredytu nie zaciągałą...
I wreszcie jak to jest, że niektóre kredyty banki UMARZAJĄ!? Tylko my szaraczki o nich nic nie wiemy i spłacamy w CAŁOŚCI swoje marne dwa, trzy tysiące długu...

Pan nie jest zadowolony...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz